By Polska rosła w siłę, a ludzie żyli zdrowiej

 

Felieton lek. med. Małgorzaty Stokowskiej-Wojdy

Problem topnienia kadr lekarskich jest znany od dawna, a środowisko medyczne wielokrotnie zwracało uwagę władz na konieczność wdrożenia pilnego planu naprawczego. Przez wiele lat Ministrowie Zdrowia, z zawodu lekarze zamiatali trudny kłopot pod dywan nie podejmując żadnych działań, licząc, że będzie to zmartwienie następcy.

Jak wiadomo wypieranie problemu nie oznacza, że przestanie on istnieć. W sytuacji, kiedy mieszkańcy ponad 130 gmin w Polsce nie mają lekarza POZ, a całość systemu jeszcze się trzyma dzięki lekarzom emerytom i tym, którzy do wieku emerytalnego mają zaledwie krok, trudno schować głowę w piasek, by nie widzieć nadciągającej katastrofy kadrowej.

Trzeba było Ministra Zdrowia – ekonomisty, żeby poruszyć problem. Minister Adam Niedzielski nie tylko zauważył trudne zagadnienie, ale postanowił się z nim zmierzyć i znalazł lekarstwo na systemową bolączkę. Niewątpliwie pomogło mu w tym wykształcenie ekonomiczne. Jak powszechnie wiadomo, sytuacja rynkowa zależy od podaży i popytu. Z uwagi na świetne wykształcenie polskich lekarzy, jest na nich duży popyt w wielu krajach europejskich, szczególnie w Niemczech czy krajach skandynawskich. Godziwe warunki pracy i poszanowanie zawodu lekarza w krajach ościennych sprawiają, że wielu polskich medyków szuka swego miejsca do spokojnego życia poza Polską. Podaż jest znacznie mniejsza niż popyt Europy.

Oczywistym skutkiem tej sytuacji musi być deficyt. Pomysł Ministra Niedzielskiego jest genialny w swej prostocie. Pan Minister wymyślił zmianę w systemie edukacyjnym lekarzy, która daje szanse szybko i skutecznie ten deficyt wyrównać. Jak wiadomo kształcenie lekarza do tej pory to proces długotrwały. Obejmuje sześcioletnie studia po czteroletnim liceum ogólnokształcącym. Od ukończenia szkoły podstawowej do dyplomu lekarskiego upływa 10 lat.

Rozwiązanie ministra Niedzielskiego opiera się na zmianie systemu kształcenia. Lekarzy miałyby kształcić szkoły zawodowe. Koncepcja zdaje się mieć same zalety. Jak wiadomo, młodzież przez dotychczasowy system edukacyjny jest obarczana całą masą zbędnych informacji. Zmniejszenie tego balastu i ograniczenie się do wiedzy koniecznej pozwoli znacznie skrócić okres edukacji.

Szkoły zawodowe uczą zawodu absolwentów szkół podstawowych w ciągu trzech lat. Utworzenie lekarskich zawodówek pozwala skrócić okres kształcenia o 7 lat! Biorąc pod uwagę sposób szkolenia łączący w ciągu tygodnia zajęcia teoretyczne i naukę zawodu, niezbędni są nauczyciele zawodu.

Ciało pedagogiczne udałoby się utworzyć z tych lekarzy, który pozostali. Mimo zaawansowanego wieku zdążyliby jeszcze wykształcić szeregi następców. Niebagatelny jest również aspekt ekonomiczny tego rozwiązania. Oszczędność w wyniku skrócenia okresu nauki, zrezygnowania z wielu katedr teoretycznych, a także ze szpitali klinicznych do celów szkolenia daje wymierne kwoty, które można przełożyć na ilość. Parafrazując Churchila: „Tak wielu za tak niewiele”. I w końcu przywrócenie równowagi między popytem a podażą. Podaż wzrośnie szybko i w znacznej ilości, a popyt na rodzimych lekarzy za granicą spadnie do zera. Pozostaje czekać na efekty życząc nam wszystkim: „Obyśmy tylko zdrowi byli”.

POZOSTAŁE AKTUALNOŚCI: